Dzień piąty - Tallina ciąg dalszy

Dzień 1Dzień 2Dzień 3Dzień 4Dzień 5Dzień 6Dzień 7Dzień 8

Plan mieliśmy bardzo ambitny. Wstać rano, iść na zwiedzanie tunelu pod miastem i muzeum przy nim. Potem wycieczka o 12 z przewodnikiem na takiej samej zasadzie jak w Wilnie, o 14:30 umowione dzień wcześniej w hotelu Viru "muzeum KGB", jakiś obiad i muzeum morskie. Spełzł na niczym bo choć wstalśmy rano to ujawniły się wady naszego hostelu. 10 czy 11 pokoi, dwie łazienki. Jeden wspólny stół do śniadania który został zajęty przez wesołe i irytujące towarzystwo na dobre dwie godziny. Gdy go w końcu zwolnili zostały dla nas dwa czy trzy naleśniki wielkości spodka pod filiżankę. Co prawda pani z hostelu robiła następne, ale nam ich nie dała tylko przykryła w kuchni dla innych gości. Ogólnie rzecz ujmując poranek był dziwny. Ostatecznie wyszliśmy za późno i ze zwiedzania z przewodnikiem zrezygnowaliśmy. Zamiast tego poszliśmy prosto do jednej z baszt - Kiek in de Kok która mieści muzeum. Może, ja jestem niepoważny wciąż jeszcze, ale dla mnie to już zawsze będzie kick in the cock z uwagi na zbliżoną wymowę, a jak się nad tym zastanowić to i kształt ;)

Zwiedzanie zaczeliśmy od muzeum, wraz z wchodzeniem na coraz wyższe piętra baszty wędruje się w czasie od wczesnego średniowiecza po czasy współczesne. Na samym dole zaś jest wejście do wybudowanego przez Szwedów tunelu który pierwotnie służył celom obronnym, a przez kolejne wieki pełnił przeróżne role.

Makieta murów obronnych Tallina, po raz kolejny podkreślam - dużo mieli tych wież.

Współczesne wyposażenie estońskiej armii. Naprawdę, oni mają armię!

"Relacje niemiecko-estońskie były skomplikowane"...

Pamiątka po Rosjanach.

I znacznie ciekawsza po Niemcach - Sturmgewehr 44

A to już wnętrze tunelu. W czasach wojennych przystosowany był do pełnienia roli schronu przeciwlotniczego. Bano się też użycia gazów bojowych.

Instrukcja postępowania w schronie.

A to już z czasów późniejszych, za ZSRR tunel pełnił funkcje schronu, magazynu, a w końcu siedliska punków i bezdomnych.

Hipster w masce.

Wjazd na ulice na które wjeżdżać nie wolno blokują takie oto kamienne gołębie. Trzeba przyznać, że od słupków fajniejsze :) I usiąść sobie można ;)

Poola vabariigi suursaatkond. No, od razu człowiek czuje się jak u siebie! Należy dodać że w piwnicy budynku ambasady znajduje się knajpa.

A to już widok na radosną, postsowiecką część miasta. Zdjęcie zrobiłem z "muzeum KGB", bardzo nas to hasło ciekawiło, rzeczywistość okazała się mniej ciekawa. W telegraficznym skrócie - hotel ma 23 piętra, oficjalnie miał 22. Na 23 znajdowało się KGB które podsłuchiwało i podglądało co ważniejszych gości hotelu. W praktyce do zwiedzania była tam klatka schodowa ze zdjęciami, pokój z dokumentami itp do obejrzenia, taki "gabinet dyrektora" oraz pomieszczenie widoczne poniżej. Po wszystkim oprowadzała pracownica hotelu jeszcze z czasów minionych. I o ile mówiła rzeczy całkiem ciekawe, a chwilami nawet śmieszne to jej język był tylko częściowo zbliżony do angielskiego. Lekko licząc połowa ludzi nie bardzo miała pojęcie co kobieta mówi, a jedna kobieta, zdaje się angielka wprost zaczeła się wściekać, że to sensu nie ma w takiej formie.

Podsumowując - nie polecam.

Radziecki sprzęcior podsłuchowy.

Z muzeum poszliśmy na ulice Sauna gdzie w piwnicy znajduje się malutkie miejsce na może cztery stoliki w którym sprzedają kilka rodzajów pierogów. Były smaczne, ale nie były zupą z łosia więc wieczorem wróciliśmy wiernie do knajpki w ratuszu. Zdjęcie misia przypadkowe, był gdzieś po drodze :)

Po obiedzie poszliśmy (i tu się z lekka zgubiłem po drodze) do muzeum marynarki. Droga do niego nie jest w żaden sposób oznaczona, duża jej część znajdowała się w remoncie więc szliśmy przez teren który do spacerów zachęcał średnio, w pewnej chwili wyglądało to raczej na opuszczoną część przemysłowej dzielnicy miasta. Aż doszliśmy do wielkiej, nowoczesnej hali która już sama w sobie robiła wrażenie. Obsługa była bardzo miła, a w środku cuda. Hala była naprawdę ogromna, mieściła się w niej cała łódź podwodna, mnóstwo innego sprzętu i np widoczny na tym zdjęciu ZSU 57-2.

Ujęcie z drugiej strony. Zdjęć z hali jest niestety mało, światło było tam do tego słabe, statywu brak, czasu troche też...

A to już przedział torpedowy okrętu podwodnego Lembit.

Rurki, rureczki, pokrętełka...

... i zegarki...

Przejście między przedziałami, jak widać z możliwością szczelnego zamknięcia.

Niby miejsce dla oficerów, a jednak pokrętła i dźwignie wszędzie.

Zdjęcie obok toalety.

I sama toaleta. Na cąły okręt jedna, mało komfortowa jak widać.

Pokrętełka...

I cóż za zaskoczenie, kolejne!

Przedział rufowy czyli maszynownia.

Tutaj diesel do pływania na powierzchni.

A tu elektryk do zanurzenia :)

"Anti-aircraft simulator browning M2" czyli możliwość postrzelania z całkiem realnej broni do nierealnych samolotów na dużym ekranie. Łatwo trafić nie było, ale szło mi całkiem nieźle. Pewnie dlatego, że się przy tym dobrze bawiłem, a nie próbowałem się ratować przed śmiercią ;)

Jakbym lubił wodę to bym wstąpił do marynarki!

Przy wyjściu z hali dowiedzieliśmy się, że jeszcze jest cały port do zwiedzenia. Zdążyliśmy już jako ostatni zwiedzający wejść na Suur Toll czyli stuletni lodołamacz. Tablica upamiętniająca producenta. Tak, tak, Szczecin 1914 :)

Zanim doczytałem, że to lodołamacz mocno mnie ten statek zastanawiał. Składa się bowiem z maszynowni i małego przedziału załogi. Żadnych ładowni, żadnych przedziałów pasażerskich, ot wielkie kotły i wokół nich statek.

Wygląda na to że mógłby płynąć w każdej chwili.

Na wypadek jakby komuś było mało pokręteł i zegarów Lembita to proszę, tu też są.

O ile mnie pamięć nie myli to kajuta kapitana.

Niby troche luksusu...

Ale marynarze za dużo go nie mieli.

Spoglądam w stronę Helsinek :)

Już po zejściu ze statku.

Pozostałych nie zwiedziliśmy. Przeszliśmy się tylko po porcie i obejrzeliśmy z zewnątrz bo robiło się późno i zostały pozamykane. Z rzeczy godnych odnotowania - na nabrzeżu stał Lanos :)

Z portu poszliśmy do drugiego portu, tym razem cywilnego dla promów. Posiedzieliśmy tam troche, później była zupka z łosia i sen bo od rana Helsinki...

Dzień czwarty - Tallin! << >> Dzień szósty - Finlandia!

Dzień 1Dzień 2Dzień 3Dzień 4Dzień 5Dzień 6Dzień 7Dzień 8